10 LAT POSZŁO Z DYMEM
Przygoda z papierosami zaczęła się po ukończeniu gimnazjum. Miałam 15 lat. Zaczęło się nie winnie. Wraz ze starszymi o rok znajomymi pewnego dnia spróbowałam. Pierwszy mach mnie zadusił ale jednak mnie to zaciekawiło. I tak się zaczęło popalanie. Raz na jakiś czas w towarzystwie. Wydawało się to wtedy takie fajne wręcz szpanowałam tym. Skończyły się wakacje poszłam do szkoły średniej. Mieszkałam w internacie. Tam większość paliła a ze ja już rozpoczęłam wcześniej ta przygodę chodziłam z innymi na papieroska. Z początku tak zwane częstony a z czasem zaczęło się kupowanie. I tak mijał rok za rokiem. Nie świadomie wpadłam w nałóg. Jednak nie przeszkadzało mi to. Zawsze mówiłam ze lubię palić. I tak przejarałam do 27 roku życia 10 lat (odejmując plus minus 2 lata na ciąże i karmienie) Nie raz ktoś w moim otoczeniu mówił że musi rzucić palenie a ja mówiłam ze ja nie rzucę, nie czuję potrzeby, mąż kilka razy mówił rzucamy palenie a ja na to chcesz to rzucaj nie zabieraj mi chociaż tego bo i tak żadnych rozrywek nie mam lubię palić i będę...
I nastąpił przełom..
Pewnej nocy się przebudziłam ok 4 było mi ciasno dostrzegając dwie male lokatorki w naszym łóżku postanowiłam przenieść się do pustego łóżka dziewczynek ale oczywiście najpierw poszłam puścić dymka ;) spaliłam położyłam się i naszło mnie na przemyślenia że jestem jeszcze młodą kobietą palę już ponad 10 lat, ciekawe jak wyglądają moje płuca? (teraz już wiem że tak ja po prawej stronie i jest to przerażające)
śmierdzę jak jakiś menel, palę w kuchni a to śmierdzi w całym domu, w zimie wpuszczam zimno do mieszkania no i tracę tyle pieniędzy. Chcę rzucić. Mąż za chwilę przyszedł do mnie i mu powiedziałam że chce rzucić jednak poszliśmy spać nie komentując. Rano jak się obudziłam nadal miałam tą myśl jednak chęć zapalenia była ogromna oczywiście się skusiłam ale zastanawiałam się z pól godziny zapalić czy nie. A do tej pory od razu po przebudzeniu leciałam na papierosa ledwo oczy otworzyłam i papieros w zębach. Mąż zapytał co mi się stało ze chce rzucić. Powiedziałam mu o swoich przemyśleniach. Powiedział kup tabletki to spróbujemy. No i kupiłam tabletki tabex.
Zanim zaczęłam brać poczytałam opinie w internecie. Dużo było pozytywnych ale były i takie że ktoś rzucił ale i wrócił. Zaczęłam wątpić że to się uda. Ale jak kupione no to spróbujemy sobie myślę. Według ulotki powinnam rzucić 5 dnia czyli spokojnie sobie palic aż mnie odrzuci. Pierwszego dnia już paliłam mniej a drugiego dnia do godz 12 spaliłam ok 4 papierosy i do wieczora już nic. Nie chciało mi się palić. Czułam się super jednak 3 dnia obudziłam się na głodzie a już myślałam że mam problem z głowy jednak palić mi się chciało zajebiście i mogłam palic ale skoro wczoraj do wieczora nie paliłam to szkoda mi dziś zapalić i tak więc od 26 września 2016 roku nie zapaliłam już ani jednego papierosa. Ale przez ponad pierwszy tydzień była to męczarnia, moje myśli krążyły wokół papierosów i wtedy żałowałam ze nie paliłam do momentu gdy mnie odrzuci. I takim sposobem się dowidziałam ze mam silną wolę ;) ale tabletki tez na pewno coś dały. Jak widzicie wyżej na opakowaniu pisze 25 dni terapii 100 tabletek ja miałam połowę opakowania z mężem kupiliśmy na spóle stwierdziliśmy ze dokupimy jak będzie potrzeba ale po 9 dniach już nie brałam tabletek nawet gdzieś kilka mi zostało.
Dziś jestem z siebie dumna, czasem nawet nie mogę w to uwierzyć jakoś to do mnie nie pasuję ze ja nie palę?? Ja która za papierosa mogła zabić , za ostatnie pieniądze kupiła by papierosy? Dziennie paliłam paczkę. To obrzydliwe ale taka byłam. Dziś inaczej postrzegam palenie papierosów. Widząc na ulicy palacza myślę rzuć to świństwo. I te czarne płuca na obrazku wyżej okropieństwo...
Napisałam ten post a nie palę raptem ponad 3 miesiące i ktoś kto nie pali parę lat może sobie pomyśleć ma się czym chwalić ja nie palę 5 lat.. Pisząc ten post nie chciałam się chwalić. Napisałam go mając nadzieje że zmotywuje kogoś do rzucenia palenia jak najszybciej więc nie chciałam czekać 5 lat ;) Nie palisz i myślisz sobie ze ten post cię nie dotyczy? A może ktoś z rodziny pali i uda ci się go przekonać. Dużo zależy od silnej woli ale tabletki są skuteczne. Dwie osoby z męża rodziny rzuciły dzięki nim. Kosztują ok 60 zł ja zapłaciłam 54 zł i warto było. Bo zaoszczędziłam o wiele więcej :) No cóż mąż wytrzymał miesiąc i znowu pali ale i tak się cieszę że wspierał mnie na początku tej katorgi bo nie wiem czy sama bym dała radę. Mam nadzieje ze za parę miesięcy napiszę kolejny post pt. ''To już rok jak nie pale'' trzymajcie kciuki :) jeśli palisz przemyśl czy warto jednak tego trzeba chcieć to musi przyjść samo nie da się kogoś chyba namówić ale bardzo bym chciała zmotywować tym postem do rzucenia jak najwięcej osób.
SKUTKI UBOCZNE
No cóż nie chce tu nikogo zniechęcać oczywiście ale taka jest prawda. Przytyłam ok 4 kg waga różnie wskazuje nie raz mniej nie raz więcej. Rzucając ważyłam 47 kg także nie powinnam się chyba przejmować kilkoma kilosami ;) jednak jak przekroczyłam 50 kg byłam załamana czasem mówię w złości ze jak tak pójdzie to zacznę palić he he no ale na to też są sposoby ale póki co nie jest żle :) najważniejsze że nie śmierdzę i nie truję się już tym świństwem :)
Kochana Brawo Ty super.
OdpowiedzUsuńdzięki :) kochana :*
UsuńSuper :-) trzymam kciuki :-) ja nie paliłam i nie palę i mój mąż też ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje bardzo :) o to fajnie tak jak mąż nie pali bo mi teraz to bardzo śmierdzi :(
OdpowiedzUsuńja nie pale juz 7 lat i jestem z siebie dumna! :) Mój mąż nigdy nie palił :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za kolejne miesiące, lata bez papierosa :)
kurcze 7 lat to kupa czasu jakbym po urodzeniu Leny nie wróciłą też bym 7 nie paliła ale człowiek był głupi teraz to widzi dopiero
Usuńja właśnnie jak byłam w ciąży z Igorem przestałam palić i już nie wróciłam Chociaż bardzo kusiło żeby zapalić to jakoś dałam rade
Usuń